Galeria SCENA

Nasze prace - Proza

Autor: Przypalona niewinność
Tytuł: Letale
Opowiadanie mówi o mojej dawnej przyjaciółce. Była dla mnie wszystkim... Ha, patrzcie, jak to łatwo człowieka omotać. Z początku historia Dziewczyny i Podróżniczki miała skończyć się szczęśliwie. Wiecie, przyjaźń i miłość na zawsze, takie przesłodzone sprawy. Z biegiem wydarzeń nie mogłam jednak utrzymywać Dziewczyny jako dobrej osoby. Chociażby przez fakt... No, ranienia wszystkich. Dosłownie, wszystkich... Nigdy nie była w stanie traktować człowieka z godnością... Nasza przyjaźń była dla mnie niczym... A więc postanowiłam pokazać, jaka jest naprawdę.


Istniało kiedyś pewne małe miasteczko. Owe małe miasteczko niczym nie różniło się od innych małych miasteczek. Było takie, jak każde inne. Brudne, śmierdzące, pełne zakłamanych ludzi. Nawet psy były tam fałszywe… A zwłaszcza psy. Nic nie warte, kurewskie pomioty. Ludzie jednak je kochali. Swój zawsze będzie kochać swojego…
W miasteczku mieszkała także pewna Dziewczyna. Śliczna. Nikt nie mógł dorównać jej urodzie. Porównywano ją nawet do aniołów. Długie, złote włosy, mleczna cera i te oczy… Pod gęstą warstwą rzęs niebieska tęczówka. Ludzie w miasteczku ją kochali. Mówili o niej same dobre rzeczy. Śmieszni byli ci ludzie… Nigdy nie mówili z Dziewczyną. A Dziewczyna w rzeczywistości miała straszne myśli. Gdyby ludzie je poznali powiedzieliby, że jest zła. Zła… ZŁA! To chyba dobre określenie. Hm, ale zło dla niektórych jest dobrem.
Przykład? Pewna Podróżniczka. Gdy tylko przybyła do miasteczka uznana została za pomiot szatański. Powykręcane na każdą stronę brązowe włosy, ciemne kasztanowe oczy, nieraz wpadające w czerwień i blada cera. Przecież wygląd jej odpowiadał czarownicy! A ubiór? Wyłącznie czarne suknie o przerażającym kroju… Dziewczyna również nosiła podobne suknie. Ale ona była przecież aniołem. A ta diabłem. Ludzie o tym wiedzieli.
Mimo żałosnych, czasami uprzykrzających życie komentarzy Podróżniczka nie opuszczała miasta. Jak na złość. Prawdę mówiąc, zadowolona była z reakcji ludzi na jej osobę. Te przerażone wyrazy twarzy, gdy przechodziła ulicą skocznym krokiem, dzieci chowające się za spódnicami matek, gdy ta roześmiała się, ksiądz wykonujący znak krzyża za każdym razem gdy ją widział. Ha, ha, ha. Ludzie są naprawdę zabawni.
W jaki sposób utrzymywała się Podróżniczka? W końcu tułając się od miasta do miasta trudno było znaleźć jej jakąś pracę, chociażby na te parę dni. Wiele osób twierdziło, że kradła. Mniejszość uległa tej większości. W rzeczywistości Podróżniczka utrzymywała się z ulicznych występów, które oglądane były przez wszystkich. Nikt jednak, widzą ją grającą na skrzypach, czy katarynce, dającej pokazy magicznych sztuczek, nie chciał wierzyć w jej uczciwą pracę, mimo, iż sami, może nieświadomie, a może wręcz przeciwnie, wrzucali monety do jej cylindra.
Pewnej nocy, kiedy Podróżniczka weszła w jedną z chłodnych, oblepionych resztkami jedzenia i różnymi wydzielinami uliczkę w celu udania się tam na spoczynek spotkała ową piękną Dziewczynę. Śmiała się, klęcząc w kałuży krwi, obok zwłok zamożnego człowieka – stwierdzić to można było po ubiorze mężczyzny. Dziewczyna przeszukiwała jego kieszenie, zabierała wszelkie kosztowności. Nawet nie zauważyła swojego gościa, który z milczeniem przyglądał się uroczej scenie. Uroczej… Naprawdę. Serce Podróżniczki radowało się widząc zachowanie złotowłosej. W końcu klasnęła dłonie. Dźwięk poniósł się echem, odbijając od ścian. Zaraz potem zapadła cisza. Mniej przyjemna od poprzedniej. Sroga była... Przepełniona swego rodzaju lękiem.
Chichot.
Znów cisza.
Ciche westchnienie.
Dziewczyna wstała. Wyglądała na ociężałą, zmęczoną i nieco przestraszoną. W jej oczach widać było szaleństwo, mieszające się z masą innych uczuć. Właściwie, robiła się coraz bardziej wystraszona. Jej ciało zaczęło drżeć, z oczu płynąc łzy. Rzuciła się w stronę Podróżniczki, wtuliła się w nią i szlochała. Ach, teatr...
- Pomóż mi, pomóż... On chciał mnie skrzywdzić. Broniłam się. Broniłam!
Podróżniczka stała niewzruszona, pozwalając Dziewczynie wycierając zakrwawione dłonie w jej suknie. Nie dotknęła jej. Nie współczuła. Nie żywiła do niej żadnych uczuć. Była jej obojętna. Jak każdy inny człowiek mieszkający w tym śmierdzącym grzybem miejscu.
- Nie łżyj. - mruknęła w końcu, jednym stanowczym ruchem odrywając dziewczynę od siebie. - Skończ to, co zaczęłaś.
- Co?
- Słyszałaś. Idź, zabierz to, co Twoja ofiara miała przy sobie i wracaj tam, skąd przyszłaś, zanim ktoś zobaczy Cię w tym stanie.
- Dziękuję.
I odeszła, ówcześnie zabierając to, co przecież się jej należało. Podróżniczka zaś położyła się przy trupie i uśmiechając się do niego zasnęła.


Następnego dnia odbył się sąd. Sąd bez sędziego. Byli tylko ludzie. Sami przyjaciele zamordowanego pana. Każdy go kochał, każdy miał związane z nim piękne wspomnienia, nikt jednocześnie nie wiedział jak owy pan ma na imię. Oskarżoną była podróżniczka. Oczywiste.


Skazano ją na śmierć.


Przez spalenie na stosie...

Dziewczyna jako pierwsza rzuciła pochodnię...
A ubrana była w piękną, białą suknię...


Zostaw swój komentarz
Nick:
Komentarz:

 
2012-08-05 21:45:04
Mitsuki
Piękne.
Ja znam wszystkie role..
Bardzo ładnie to wszystko opisałaś.
2012-07-24 09:37:36
Letale
Dalej była jedynie ciemność. A Dziewczyna znów sprawiła, że kolejna osoba zaczęła płonąć... Dobrze, że duch Podróżniczki zaczął ją ratować przed całkowitym spaleniem... Hm... Chyba już nie widać po niej śladów ognia. Włosy odrosły, paznokcie też... Może jedynie widać małe ślady sadzy na serduszku, ale to tyle.
2012-07-22 22:44:27
jarek b.
dobrze powiedziane! a co było dalej??
2012-07-21 17:49:12
Letale
Nie ma to, jak pisać coś w środku nocy! Poważny błąd w stępie znalazłam (pomijając już fakt, że w polu "autor" napisałam tytuł opowiadani...). "asza przyjaźń była dla mnie niczym...", na myśli miałam "asza przyjaźń była dla NIEJ niczym...". Jedno słowo, a tak wiele zmienia.
2012-07-21 17:48:22
Erronis
Ten świat jest zakłamany i niesprawiedliwy, lecz nie miał taki być... Nie, to nie my znaleźliśmy się w złym miejscu. To kilka demonów bezprawnie tu wtargnęło i pociągnęło za sobą ludzi bez własnej woli. Jednak są jeszcze Ci pierwotni, Ci dla których został stworzony ten świat. Jest nas mało, ale nie jesteśmy sami. Raz Cię bezprawnie osądzili i spalili, lecz zawsze znajdą się prawdziwi ludzie, którzy pomogą Ci się podnieść z popiołów. Właściwie to tylko dla nich warto żyć. A co z tymi zepsutymi przez demony i samymi stworami z piekieł rodem? Może i nie jest to najszlachetniejsze rozwiązanie, ale trzeba uciekać lub ich zwyczajnie unikać. Wdając się w nimi w wojnę, zamieniamy się w aktorów. Gramy w przedstawieniu, w którym wcale nie mamy zamiaru występować. Po chwili orientujemy się, że do kończyn mamy przyczepione sznureczki, a to demony nami sterując, czyniąc nas jednymi z nich. Kieruję to do wszystkich, którzy czytają ten komentarz. Nie pozwólcie, by do tego doszło! Wstańcie z popiołów z podniesioną głową, by w tym spaczonym świecie poszukiwać prawdziwych ludzi.