Galeria SCENA

Nasze prace - Proza

Autor: Letale
Tytuł: WITAJ, WITAJ...
Wywody:
Część I



*PUK, PUK*


Witaj, witaj! Nie bój się, proszę! Usiądź razem z nami... Odkąd jej już nie ma, mamy tutaj tak dużo miejsca. Co? O co pytasz? Mógłbyś powtórzyć? Jaka ona? Och, to dłuższa opowieść. Może zaczniemy w takim razie od początku? O ile masz czas, rzecz jasna... Niektórym tak bardzo się śpieszyło... Jak temu królikowi. Mimo, iż po jej odejściu ciągle był wszędzie na czas i tak ścięto mu głowę. Kiedyś przyszedł przed czasem. Jakby nie patrzeć, nie był punktualnie, więc... Masz czas? To świetnie! Tak więc siadaj, siadaj! Najlepiej koło myszy. Ona też umarła, ale to nic. Nadal lubię pić z nią herbatę. Ty też polubisz. Gwarantuje Ci.
Nazywaj mnie jak chcesz. Moje imię nie jest tutaj ważne. W końcu nie po to tutaj przyszedłeś. Mimo to ja chciałbym wiedzieć, jak Tobie na imię... Możesz powtórzyć? Ha, ha, wiek już nie ten, słuch już nie ten, wybacz. Ach, więc tak masz na imię! Muszę przyznać, nad wyraz paskudne. Opowiesz coś o sobie? Chociaż... Lepiej nie. Prawdę mówiąc nie interesuję mnie to pod żadnym względem. Zacznijmy więc opowieść. Wymyśl jakąś nazwę. Obojętnie jaką. Coś, co wywołałoby u Ciebie śmiech. Już? Tak nazywa się ta kraina. Dla każdego inaczej. Bo dla każdego jest ona inna. Tylko to miejsce zawsze jest takie same. Mało kto tutaj dociera. Tobie się udało, gratulację. Nie sądzę jednak, aby wyszło Ci to na dobre.
Przyjrzyj się temu miejscu. Ogromny ten stół, prawda? Długi... I ile tu krzeseł! Pomieściły by wszystkich mieszkańców tego miejsca. Jeśli inni jeszcze żyją. Ja siedzę tu tak długo i czekam, że aż zarosłem. Ha, ha... Zobacz. Moje nogi stały się podporą dla nowych drzew. Kiedy ona tutaj przychodziła nie było tu tak wiele miejsca. Tylko ja, królik i mysz. I ona. Mała dziewczynka. Przyszła chwilę po tym, jak odeszła ta pierwsza. NIE MA MIEJSC! Zawsze tak krzyczeliśmy, gdy ktoś chciał tu usiąść. I nikt nie siadał. Ale ona usiadła. Nalała sobie herbaty, wzięła kawałek ciasta i patrzyła na nas swoimi kasztanowymi oczami. I wtedy została jedną z nas. Pasowało jej to. Nam również. Była równie szalona, co my. Stawiam, że ty też mógłbyś taki być. Gdybyś nie przejmował się innymi człowiekopodobnymi wytworami. Zaraz, zaraz... Jesteś chłopcem, czy dziewczynką? Ach, nie odpowiadaj. Już otwierałeś usta. Niezbyt mnie to obchodzi. Jeszcze bym się przywiązał. Kiedy jesteś tak długo sam łatwo Ci jest przywiązać się do pierwszej lepszej napotkanej osoby, wiesz? A kiedy nie znasz żadnych faktów z jej życia jest Ci lepiej pogodzić się z jej odejściem. Ona niestety zaczęła o sobie opowiadać. My także. I przywiązaliśmy się do siebie.

Kim jesteś?

\"Nie wiem.\"

Kim chciałabyś być w naszych oczach?

\"Nie wiem...\"

Zastanów się. A więc? Kim jesteś? Człowiekiem? Psem? Gównem?

\"Jestem sobą.\"

Po raz pierwszy. To jej zostało. W chwili, gdy odchodziła też była sobą. Nikim innym. Nie starała się dopasowywać.
Pamiętam, co wtedy do mnie powiedziała. \"Nie martw się, wrócę.\". Ale nie wróciła. Obydwoje wiedzieliśmy, że było to kłamstwo. Ale takie kłamstwo każdy chce słyszeć. Dzięki niemu ma dla kogo... lub po co żyć. Odchodząc zabrała jeszcze mój ukochany kapelusz. Mówiła do niego. Sądziła, że dzięki temu będziemy mogli rozmawiać. A że przynajmniej ona będzie mogła mówić. Potem zorientowała się, że nie jest potrzeba jej do tego żadnej rzeczy. Zaczynała po prostu mówić do siebie.
To trochę przeszkadzało jej w życiu. Miała przez to kłopoty. Ludzie dziwnie na nią patrzyli, gdy ze mną rozmawiała. Ha, ha, ha... Uważasz się za człowieka? Jeśli kiedykolwiek spojrzałeś na kogoś w ten sposób nie jesteś nim. Jesteś nic nie wartą materią bez uczuć. Za grosz empatii, zrozumienia.

A CZASAMI WYSTARCZYŁOBY PODEJŚĆ I ZAPYTAĆ.

Ha, ha, ha... Wybacz. Znów krzyczałem.

Opowieść, opowieść. Historyjka. Wrócimy do niej, dobrze?

Kiedy ona odeszła przybyło nam miejsca. Wszystkie krzesła mogłyby zostać zapełnione, mimo to, miejsce nadal by się znalazło. Śmieszne! Zabrakłoby mi herbaty! A mam różne smaki... Miłość, gorycz, szczęście, przyjaźń, smutek. Z tego, co ona mówiła, zielona herbata z opuncją smakuje jak szczęście. Nie wiem, czy można jej wierzyć. Nie piłem jej. Ale być może, jej smak jest podobny do szczęścia...
Wyrwała się ze snu. Długiego, przyjemnego snu. I poznała rzeczywistość. Do tej pory ją boli. Nie może się odnaleźć. Błądzi sobie więc między fikcją, a prawdą. Fikcja... To przyjemne kłamstwo, prawda? Mało groźne. O ile nie zatracisz się w niej za bardzo... Ona popełniła ten błąd. Jej to jednak pasuje. Lubi to. Kocha wręcz. Odpowiada jej takie życie. Tak samo jak wyśmiewanie jej.
Do tego wszystkiego już zdążyła się przyzwyczaić. Do bicia. Poniżania. Na początku bardzo płakała. Pamiętam, jak leżała na łóżku, zasłaniając zapłakaną twarz w poduszce.
Widziałem jak się zmienia. Jak zaczyna panować na amokiem, w który niegdyś często wpadała. Widziałem wszystkie zmiany psychiczne, a także fizyczne. Nie mogłem nigdy powiedzieć o niej, że jest ładna. Nie była też brzydka. Przeciętna? Tak, dobre określenie. Dziękuję. Nie lubiła w sobie jednej rzeczy - pryszczy. Reszta była jej obojętna. Oprócz oczu. Bardzo lubiła swoje oczy. Duże, kasztanowe oczy. Czasami zdawały się być czarne, czasami nawet czerwone. Mógłbym opisać jeszcze jej nos, usta, wszystko... Ale to zbędne.

Poczekaj, poczekaj... Napiję się herbaty. Zaraz znów będę mówić.


Zostaw swój komentarz
Nick:
Komentarz:

 
2012-03-24 21:54:26
Orfina
Rozległo się ciche:puk,puk .
Czytelnik otwiera drzwi jak okładkę książki....Mysz i kapelusz już w pobliżu.
Robię herbatę...w oczekiwaniu na następny rozdział...dla odmiany-białą(zmiany są podobno wskazane).
Podążaj dalej Letale...