Galeria SCENA

Nasze prace - Z listów niewysłanych

Autor: Monika Stocka
Tytuł: do Ciebie, który nie jesteś
wiesz, czytam właśnie Anatomię zniknięcia i już od samego tytułu, zanim otworzyłam książkę, zanurzyłam się w moim laboratorium nad nieistniejącym Tobą.
pewnie nie zdajesz sobie sprawy, ile miejsca zajmujesz w tym pomieszczeniu. dotykam ścian, probówek, menzurek, słoiczków, a tam wszędzie twoje palce, twoje słowa, pojedyncze westchnienia i milczenie, tak gęste, tak obfite, że wciąż nie mogę się z nim uporać. przelewam je, mieszam, wącham, dotykam, próbuję posegregować.
codziennie od nowa.
i nieobecność Twoja, która jednego dnia się nasila, innego oddala, ale której nie chce wypuścić, bojąc się, że stracę Cie na zawsze. palcami, których nie widać biegam po Twojej skórze, którą pamiętam z jednego tylko dotyku, muśnięcia wręcz, bo zanurzyłam tam kotwicę zachwytu, westchnienia, aż po gęsią skórkę. ubrałam więc tą chwilę we wszystko to, co nakłada się na wrażliwe dziecko i trzymam, chucham i nie zaglądam do niej, bo może już jej tam nie ma. dotykam ubrań tylko, delikatnie, żeby nie pobrudzić. ufam, że coś jest w środku. jakiś brak. chęć jakaś. pragnienie bycia.
codziennie dbam o Twoje nieistnienie. niezaspokojony głód pozostawia miejsce na nieznane, na wymarzony posiłek, choćby miał być ostatnim.
nienasycenie łagodnie rozczesuje mi świeżo umyte włosy, a ja patrzę w lustro i widzę tam już drugą stronę, tą niemożliwą. dlatego widzę ją tak dokładnie. wkładam palce w puste miejsca i sprawdzam, czy się zmieścisz, czy będziesz pasował. a kiedy się boję, że tak, szybko spuszczam zasłonę i uciekam z mokrymi jeszcze włosami. zanim będzie po wszystkim.
wiem, że gdy się pojawisz, bo pojawisz się na pewno, zburzę to wszystko. wysadzę w powietrze laboratorium, Twoje nieistnienie, moja tęsknotę. i zbuduję mur. prawdziwy. między nami.
może znajdziesz w sobie siłę, żeby ...

jeśli go w ogóle zauważysz


Zostaw swój komentarz
Nick:
Komentarz: