Galeria SCENA

Nasze prace - Proza

Autor: Karolina Jo
Tytuł: Poczucie wstydu
Mgiełka skroplonych cząstek upłynęła spomiędzy jej spierzchniętych ust. Transparentną smugę skondensowanej pary wodnej wchłonęły lawirujące spirale pierwiastków powietrza. Chłodne chłosty wiatrów szarpały każdym elementem wieczornego obrazka Szczecińskich ulic. Pożółkłe strumienie szeregów lamp rozpraszały ciemną osłonę mroku, akcentując ostre zarysy kropel skąpego deszczu. Poza atmosferyczną otoczką zjawisk pogodowych, cały nastrój tej nocy owiewała niepokojąca zawiesina egzystencjalnych pyłków. Nie wgłębiając się zbytnio w specyficzne tonacje okolicznej aury, dziewczyna stabilnie dociskała podeszwy masywnych obcasów w grząskie warstwy ścieżki. Pominąwszy fatalistyczne znaki, jakie roztaczały dookoła zimne powiewy, lekko spięła sztywne ramiona ku górze i ściągnęła zmarszczone brwi. Uciszając nerwowe szumy w swojej głowie całą dziwaczność tej chwili postanowiła zrzucić na kreatywne projekcje swego umysłu, niżeli zjawiska okultystyczne. Trąby niskich temperatur zdawały się nie wybrzmiewać jerychońskich grzmień, a najwyżej podkładać ostrzegawczy akompaniament szumu do makabrycznego tańca.

Pomimo kilku godzin spędzonych w domu szronowy osad wciąż przylegał do jej umysłu, ochładzając atmosferę ostatnich resztek tego dnia. Jej chęć zaśnięcia przekornie pobudzała wymęczoną głowę. Nawet aksamitna powierzchnia puszystego koca głaszcząc niedoskonałe policzki nie była w stanie utulić dziewczyny do snu. Ostatnie noce przemijały jej niemal bezsennie, natomiast poranki przepełniały otchłanie ubytków, pogłębiane bezowocnym wierceniem się w łóżku późnymi godzinami. I tej nocy miała problem z zaśnięciem, a niespokojne przewracanie się z jednego boku na drugi klasycznie go nie rozwiązywało. W pokoju pochłoniętym przez mrok prócz gęstej ciemności sama intonacja tutejszego klimatu kryła w sobie kompozycje lęku. Emocje zduszane fasonem trzymanych postaw ciasno wplatały się w czarną aureolę, obejmującą struktury chaotycznego mózgu. Wycieńczony umysł jeszcze chwilę usiłował wyizolować się z kawałka sfery świadomości, jednakże z każdym impulsem różnorakich bodźców pragnienie uśnięcia wydawało się być coraz odleglejszą wizją. Leki, które wzięła w nieco podwyższonej dawce, nie potrafiły uporać się z hordą doznań nieokiełznanego poczucia winy. Delikatnie pomnożona ilość psychotropów nie była przejawem powoli postępującego aktu samobójczego, ale próbą wyciszenia wszelkich uczuć. Niepoprawnie pomyślała, że uśpienie negatywnych emocji kosztem ograniczenia przyjemnych doświadczeń mentalnych będzie korzystnym rachunkiem sumienia. Niepoprawnie. Okrutnymi efektami ubocznymi tradycyjnie odświeżyła w sobie stare zahamowania wobec tabletek. Natomiast wyrzuty sumienia, choć nieustannie się tliły, zostały odrobinę przyćmione pozytywnym wspomnieniem rozmowy z kilkoma sympatycznymi kobietami. Takie chwile przypominały jej, że blokowanie pozytywnych emocji nie jest skutecznym patentem. Niestety, samotne noce wciąż emanowały ciężkim żalem, a kompleksy dotykały każdego fragmentu jej istnienia. Poza nieestetycznymi rysami twarzy dziewczyna zmagała się także z krzywymi myślami, małostkowo uczepiającymi się tychże nieestetycznych rysów swojej buzi. Czasem opryskliwie bądź opacznie w chorym amoku kwestionowała wiele regułek, które w swoich literkach kryły zasadę akceptacji siebie, następnie nie mogąc spać po nocach. Niezaprzeczalnie starcie z lustrem zwykło być dla niej uciążliwe i nieraz ledwo mogła oglądać swoje odbicie. Jednak niepodważalnie takowa próżność nie powinna męczyć żadnego człowieka. Niezależnie od tego w jakich kątach i liniach zarysowana jest jego twarz, w relacji wewnętrznych istnień to nie świadczy o niczym. Urokliwa dusza potrafi intensywnie podbić urodę cielesności. Ciągle widziała to w innych ludziach. Nie dostrzegała tego zjawiska u siebie, bo jej dusza nie ma w sobie ani krzty uroku.

Chciałabym odbyć chociaż liryczną pokutę, niestety nie mam umiejętności zupełnego przelania swoich uczuć w szeregi literek, a naturalne reakcje nawet w takiej formie sprawiają mi trudność. Chcę ogólnie przeprosić wszystkich za wszystko. Za głupotę, za impulsywność, za przekorność, za robienie na złość, za spojrzenie, za niepatrzenie, za ocenę, za umyślny regres, za wygląd, za to co sobą reprezentuję. Bywa, że czuję się kiepsko i piszę lub mówię rzeczy zbędnie prowokując, usiłując wynieść siebie z najniższej pozycji najwyżej, pamiętając, że balansowanie na szczycie to ograniczenie, kontrola, zamknięcie, samotność i niebezpieczeństwo. A w przypadku umysłu jedynie iluzja. Jest mi przykro za wszystko. Czuję się jak potwór. W powietrzu, którym ja oddycham wisi coś bardzo niepokojącego. Kochajcie siebie, nie zważając na wszelkie czynniki zewnętrzne. Kochajcie siebie.


Zostaw swój komentarz
Nick:
Komentarz: