Galeria SCENA

Nasze prace - Proza

Autor: Meet Matte
Tytuł: Marsz, naprzód marsz, przerobimy wasze życie w farsz..
Nieskończony sznur jelita cienkiego oplótł się wokół mojej kostki momentalnie unieruchamiając całą, moją nogę w swoim ciasnym splocie. Nagły uścisk wewnętrznych więzów wytrącił mnie z ostatnich resztek usilnie kontrolowanej uważności, obezwładniając moje ciało w bolesnym obiciu o ostre drobiny pokruszonego asfaltu. Tuż po odbiciu się niezbyt dźwięcznym echem gwałtownego upadku natychmiast zajęłam się pieczołowitym rozplątywaniem nieszczęśliwych supłów pasma smutnego potoczenia zdarzeń czyjegoś, minionego życia. Pozbywając się krzty sumienia, które nieustannie tliło się ku górze swoim płomiennym poczuciem wzbudzając źródło słonej wody, co jakiś czas nisko upływającej z zeszklonego zwierciadła oczu, prawie bezemocjonalnie wyplątywałam swoją cząstkę ze składowej czyjejś tragedii. Żelazne objęcia Aresa żarliwością swojego silnego uchwytu miażdżyły kontury ludzkich umysłów, wypełniając ich spopielone ubytki rozlaną mieszanką potu oraz krwi, ostatecznie krusząc i we mnie pozostałe pierwiastki subtelnej kobiecości. Rozwiązując ostatnie wstęgi spowicia wojennych tkanin odprężające fale mrowienia obmywały wyłącznie skrawek mojej koniczyny, którą nieszczęśliwie dotknęło napięcie egzystencjalnej pożogi. Z drobnym ustąpieniem paraliżujących skurczów, powoli unosiłam się na proste nogi, nieustannie lustrując drążącym spojrzeniem otaczający mnie obraz przykrej rzeczywistości pod płaszczykiem konfliktowego niepokoju. Życie w skrajnym ubóstwie brutalnie pogwałconego istnienia było ciężkie, a jego okrutne wymagania były znacznie trudniejsze w wypełnieniu, niżeli sztywne zasady surowych określeń mamy, odnośnie jej dziecka, stawiane w trosce wychowania osoby umiejętnie radzącej sobie z kłopotami niesionymi przez przeciętne dni. Niestety nawet matczyna intuicja, rozlewająca miłosny eliksir w monumentalnym kielichu dziecka, nie była w stanie przewidzieć, iż ono kiedyś może zostać zdefiniowane przez rozległy termin życia i jego płynną elastyczność stoickiego koła toczącej się fortuny. Odwieczne skłócenia intelektualnych prądów dotychczas porażały gęste masy ludzi, wzajemnie sprzeciwiających się wobec wyrzeczeń pragnień pobudek samego serca ego. Nieokiełznana zachłanność politycznie odznaczała swoje piętno w każdej sferze życia, prowadząc dojrzałe osobowości przed bezlitosne oblicze zniszczenia tudzież domowej samozagłady.


*tytuł to zdanie wyciągnięte z utworu Huntera 'Rzeźnia nr 6' z płyty 'Królestwo'


Zostaw swój komentarz
Nick:
Komentarz: